Mam szczęście: dookoła jest pięknie, pusto i cicho. Ziemia od lat nie była uprawiana, albo i nigdy (nasze małe siedlisko obejmuje obszar dawnego podwórza, pomiędzy budynkami gospodarskimi). Łąki kipią życiem; każdy krok - trzeba uważać, gdzie stąpać - tyle tu ziół, owoców i małych zwierząt.
Jedyny poważny problem, który stoi przed nami ciągle nierozwiązany to WODA. Dawna studnia wyschła. Trzeba będzie wiercić nową. Bardzo głęboko. Póki co, zbieramy wodę "szarą". Z dachu woda idzie rurami do zbiornika 12tyś.m3. I dużo i mało. Kiedy będzie woda ze studni, ta szara powinna wystarczyć na 3 toalety w domu i ogród.
Równolegle z remontem domu, ogarniamy ogród. Wiem, że to rozpusta; budowanie ogrodu opóźnia moment zamieszkania. Ale ja myślę, że dom kształtuje się i tak relatywnie szybko, w porównaniu z ogrodem. Na wiele owoców, a nawet na niektóre warzywa (szparagi) przyjdzie latami poczekać. Stąd moja niecierpliwość.
Na dzień dzisiejszy w ogrodzie jest 5 wałów: 4 budowane tradycyjnie (a la Holzer - może nie tak wysokie) piąty jest pójściem po rozum do głowy, po ubiegłorocznej suszy, kiedy ogórki wyschły, a podlewać nie było czym.Ten wał stoi na wodzie.
To podstawa, na której położyliśmy agrowłókninę i "rusztowanie" z gałęzi. Dopiero na to poszły warstwy ziemi, kompostu, siana, obornika itd. Rośliny kapilarnie będą pobierać wodę z podłoża. Podobno w ten sposób znacząco mniej potrzeba wody do uprawy rośli.
Przy budowaniu wałów ogromnie pomógł nam przyjaciel Jurek ze swoim sprzetem:
Jesienią posadziliśmy także pasy
borówki amerykańskiej i jagody kamczackiej oraz pigwy, pigwowce i nieszpułki. Dom i część rekreacyjną oddzielać mają od ogrodu posadzone przez nas winorośle. Chcę je prowadzić na wysokiej podporze (do 3m),
w systemie dwuramie
nnego sz
nura Guyota.Trochę wcześniej wysadziliśmy pas aronii. Z drzew udało nam się w ubiegłym roku wysadzić ponad sto olch, jeszcze więcej brzóz, kilkadziesiąt świerków i kilka wielkich lip. O tysiącach sztobrów wierzby na północnej ścianie i wokół stawów nie wspomnę. W pierwszym roku remontu Arek posadził żywopłot: od południa głóg z dziką różą rugosą, od zachodu tarninę, od wschodu ałycza. To wszystko poprzeplatane jest dzikim bzem, który już był i wieloma innymi krzakami i drzewami. Spośród owocowych drzew posadziliśmy dotychczas tylko śliwy (i świdośliwę) i leszczyny. Tej jesieni, kiedy już ogród zostanie niemal całkowicie rozplantowany i rozplanowany posadzimy drzew i krzewy owocowe i ozdo
bne. Za rok przyjdzie czas na stawy: mały przy domu, obok winorośli i większy na krańcu południowym - to będzie staw oczyszczalni hydrobotanicznej.
Ogrom pracy przed nami, ale już strasznie dużo zostało zrobione. A tymczasem chłopaki pracują w domu... W maju musimy się przeprowadzić do nas, bo właścicielka domu, który dziś wynajmujemy chce wrócić. Więc choćby w niemalowane, nieszlifowane... Kończyć będziemy mieszkając. I to jeszcze ze dwa latka...