wtorek, 26 kwietnia 2016

A tymczasem przyszła wiosna

Ostatnie dni pracowicie spędzamy u siebie, każdego dnia dłużej. Dałam się przez chwilę zawładnąć obawie, że nie podołamy zrobić najpotrzebniejszych rzeczy przed wprowadzeniem się. Teraz znowu myślę: "Tylko spokojnie, ile zdołamy - tyle będzie".
W ogrodzie - dzięki Mamie- ogarnęłyśmy wszystko co trzeba: marchewki, pietruszki, pasternaki, brukwie, buraki, cebule, wysiane i posadzone. Truskawki i ziemniaki też. I pełno ziół na rosady.
W domy ciągle zamiatam wióry. Arek kończy bufet kuchenny i zabrał się z drzwi i futryny na parterze. Jutro powinien dotrzeć hydrofor z całym osprzętem. Łazienka skończona. Grunty i oleje kupione; jak tylko skończą się pyły w domu, ruszam z wałkiem i pędzlem. Zdążymy...
Dzisiaj było tak pięknie i ciepło. Wystawiłam rosady pomidorków i selerów a zewnątrz -niech się też cieszą słońcem...

sobota, 9 kwietnia 2016

Jestem zarobiona

Pogoda zrobiła się wiosenna i zagoniła mnie do roboty. Trzy dni zajęło mi (właściwie nam: Uwe bardzo pomagał) posadowienie kapr szparag w ziemi. Tą trzeba było stanowczo najpierw przygotować. Czyli wzruszyć i wybrać perz. Z kawałka 5x10m2 wybrałam prawie 10 taczek tych korzeni! Potem dopiero można było zrobić doły, na spód włożyć obornika, na tym usypać wzgórek, na którym to "sadza" się te śmieszne pająki. I tak 53 sztuki. Uff! Jeszcze tylko zagrabić i przygotować międzyrzędzia pod fasolkę groszek i bób... (sprawdzę najpierw, czy któreś połączenia się nie lubią).
W przyszłym tygodniu też przyjadą dwa duże zbiorniki na ścieki i wodę szarą. Panowie od koparek dużych i małych nagle przyśpieszyli i wszyscy zjawili się naraz do roboty. Zamieszane przy tym ogromne! Do tego trzeba było wybrać mnóstwo kamieni, w które obrodziła nasza ziemia. Jak już wynieśliśmy z wykopu z Arkiem ze dwie tony kamieni poczułam się taka skonana... Jutro wpadnie Paweł i podłączy gniazdka i światła w domu. Wszak za miesiąc mamy się tam przeprowadzać! Zaraz potem przyjedzie Mama i przywiedzie sadzonki truskawek. Tak więc dzisiaj i wczoraj oczyszczałam największy wał z niepotrzebnych roślin, właśnie pod truskawki. Trzeba było też ewakuować do skrzynek tymczasowo rośliny skalniakowe, na czas osadzenia zbiornIka; potem zaś od nowa je sadzić. Ledwiem żyw!
 A to dopiero początek!


 

piątek, 1 kwietnia 2016

Panika wiosenna

To już kwiecień, a ja jeszcze nie zaczęłam prac w ogrodzie! A to choroba, a to niepogoda... A karton nasion, które kupiłam czekają!

Najpilniejsze będą szparagi, jak już przyjdą. Znalazłam ogłoszenie, zadzwoniłam i czekam na dostawę 50 kapr szparagów z Niemiec. Wzięłam dwie odmiany: Eposs na zielone i Avalim na białe. Zaopatrzyłam się też w okazyjny, stary, piękny niemiecki nóż do wycinania szparagów. Ale kiedy to będzie?! Wg planu, jak w tym roku posadzę, to w przyszłym - jeśli już nie wytrzymam - możemy popróbować najwyżej 2 tygodnie. Dopiero na kolejny rok (gdy kapra urośnie do wielkości dużego talerza) można jeść do woli. Czyli od ok. 20 kwietnia 2018 do ok. 25 czerwca 2018 - codziennie! Święto szparagowe chyba urządzimy, bo z pięćdziesięciu krzewów nie damy rady ich zjeść! Będziemy się dzielić!

Prawdę mówiąc myślałam, że będę je mrozić na resztę roku, ale po przeczytaniu książki "Medycyna chińska (mechanizm otyłości)" Krystyny Alagor zwątpiłam w sens zamrażarki - po co jeść "martwą" żywność? Nie wiem, co z tym fantem jeszcze zrobić, to mi bardzo pokrzyżowało plany: chciałam zakupić wielką zamrażarkę i część plonów tak przechowywać...

Ta medycyna chińska zupełnie zakręciła mi w głowie. Właśnie skończyłam pić ziółka z polecenia Jakuba Dorosza i postanowiłam choć kilka dni "podsuszyć" się kaszą jaglaną (tak przeczytałam u p. Alagor): czyli kilka dni tylko kasza jaglana + oskoła (bo właśnie zaczęliśmy zbierać). Może taka wiosenna kuracja wreszcie postawi mnie na nogi, bo na razie coś szwankuje...

W dużej mierze to zmęczenie remontem, stres związany z ciągłą walką, czy podołamy, co najpierw, a czas pędzi! Arek też goni resztkami sił. Takie przedsięwzięcie, gdy nie ma się dwudziestu lat, odbija się na zdrowiu. Najważniejsze żeby się wprowadzić i zrobić studnię, a potem trzeba wreszcie odpocząć.



czwartek, 31 marca 2016

Tyle roboty!

Mam szczęście: dookoła jest pięknie, pusto i cicho. Ziemia od lat nie była uprawiana, albo i nigdy (nasze małe siedlisko obejmuje obszar dawnego podwórza, pomiędzy budynkami gospodarskimi). Łąki kipią życiem; każdy krok - trzeba uważać, gdzie stąpać - tyle tu ziół, owoców i małych zwierząt.

Jedyny poważny problem, który stoi przed nami ciągle nierozwiązany to WODA. Dawna studnia wyschła. Trzeba będzie wiercić nową. Bardzo głęboko. Póki co, zbieramy wodę "szarą". Z dachu woda idzie rurami do zbiornika 12tyś.m3. I dużo i mało. Kiedy będzie woda ze studni, ta szara powinna wystarczyć na 3 toalety w domu i ogród.

Równolegle z remontem domu, ogarniamy ogród. Wiem, że to rozpusta; budowanie ogrodu opóźnia moment zamieszkania. Ale ja myślę, że dom kształtuje się i tak relatywnie szybko, w porównaniu z ogrodem. Na wiele owoców, a nawet na niektóre warzywa (szparagi) przyjdzie latami poczekać. Stąd moja niecierpliwość.

Na dzień dzisiejszy w ogrodzie jest 5 wałów: 4 budowane tradycyjnie (a la Holzer - może nie tak wysokie) piąty jest pójściem po rozum do głowy, po ubiegłorocznej suszy, kiedy ogórki wyschły, a podlewać nie było czym.Ten wał stoi na wodzie.





To podstawa, na której położyliśmy agrowłókninę i "rusztowanie" z gałęzi. Dopiero na to poszły warstwy ziemi, kompostu, siana, obornika itd. Rośliny kapilarnie będą pobierać wodę z podłoża. Podobno w ten sposób znacząco mniej potrzeba wody do uprawy rośli.

Przy budowaniu wałów ogromnie pomógł nam przyjaciel Jurek ze swoim sprzetem:











Jesienią posadziliśmy także pasy borówki amerykańskiej i jagody kamczackiej oraz pigwy, pigwowce i nieszpułki. Dom i część rekreacyjną oddzielać mają od ogrodu posadzone przez nas winorośle. Chcę je prowadzić na wysokiej podporze (do 3m), w systemie dwuramiennego sznura Guyota.Trochę wcześniej wysadziliśmy pas aronii. Z drzew udało nam się w ubiegłym roku wysadzić ponad sto olch, jeszcze więcej brzóz, kilkadziesiąt świerków i kilka wielkich lip. O tysiącach sztobrów wierzby na północnej ścianie i wokół stawów nie wspomnę. W pierwszym roku remontu Arek posadził żywopłot: od południa głóg z dziką różą rugosą, od zachodu tarninę, od wschodu ałycza. To wszystko poprzeplatane jest dzikim bzem, który już był i wieloma innymi krzakami i drzewami. Spośród owocowych drzew posadziliśmy dotychczas tylko śliwy (i świdośliwę) i leszczyny. Tej jesieni, kiedy już ogród zostanie niemal całkowicie rozplantowany i rozplanowany posadzimy drzew i krzewy owocowe i ozdobne. Za rok przyjdzie czas na stawy: mały przy domu, obok winorośli i większy na krańcu południowym - to będzie staw oczyszczalni hydrobotanicznej.

Ogrom pracy przed nami, ale już strasznie dużo zostało zrobione. A tymczasem chłopaki pracują w domu... W maju musimy się przeprowadzić do nas, bo właścicielka domu, który dziś wynajmujemy chce wrócić. Więc choćby w niemalowane, nieszlifowane... Kończyć będziemy mieszkając. I to jeszcze ze dwa latka...

środa, 30 marca 2016

Jak żyć (panie premierze)? Jak żyć?

Przewrotnie pytam, bynajmniej nie mając z tyłu głowy mizerię materialną, jak ów plantator papryki. Mnie nurtuje od bardzo dawna jakość życia. Jak żyć, czyli w jaki sposób nie zmarnować swojego czasu, który mi tu jeszcze pozostał.

Pomysł, żeby urządzić siedlisko najbliżej natury, jak się da, był oczywisty;' od zawsze najlepiej tam się czułam i odpoczywałam: z dala od zgiełku, miast, szału zakupowego, pędu i hałasu wszystkich i wszystkiego.

Dlaczego Permakultura? Bo za jednym przysiadem daje mi i filozofię, i gotowe sposoby na zagospodarowanie własnej przestrzeni. Można było poprzestać na organicznym, czy biodynamicznym ogrodzie... Ale zbyt dużo czytam i wiem,  byłaby to hipokryzja.

Co zatem oznacza to dla nas:
1/ tworzymy miejsce, tak w nie ingerując, żeby nie niszczyć tego, co żyje wokół
2/ chcemy wtopić się w tło natury, nie zaś wyróżniać się na jej tle (dom tak skrojony, jak zastaliśmy, dostosowujemy go na swoje długie lata życia, bez konieczności częstego remontowania i zmian; ogrzewanie i inne instalacje racjonalne, proste i tanie)
3/ chcemy dbać o wszystkie zasoby, jakimi tu dysponujemy, oszczędzając zwłaszcza wodę i energię
4/ chcemy żyć jak najdalej samo wystarczalnie, jeśli chodzi o kuchnię, opartą o las i ogród, a także jaja kur oraz miód barciowy
5/ nauczyć się "jakoś hodować" może gęsi? króliki? - póki co, nie umiem sobie wyobrazić żeby jeść zwierzęta, które żyją tak blisko mnie
6/ na miejscu pracować, odpoczywać, gościć innych, uczyć się, dzielić się tym, co mamy

Tylko tyle i aż tyle.


poniedziałek, 17 marca 2014

Zachciało się Zosi jagódek

Tyle życiowych planów snuliśmy! I nieoczekiwanie dla nas znaleźliśmy się na Warmii...

Dom ledwie stoi, wokoło pustka i przestrzeń. Pięknie nieskończenie - to dlatego tu zostaliśmy. Próbujemy skroić kawałek świata dla siebie.

Czeka nas ogrom pracy, wysiłku, wyrzeczeń, będzie zmęczenie, spory, zmiany planów.

Damy radę.